środa, 11 grudnia 2013

Podmuch śniegu

Ostatnio spadł  pierwszy śnieg. Oczywiście, jak zawsze przegapiłam ten moment. Gdy On powiedział, że pada - było już napadane, a gdy się obudziłam - biały śnieg zniknął tak szybko, jak biała, poranna mgła. Niedosyt pozostał. Nie to, żebym lubiła mróz. Jestem jego wielką przeciwniczką, cierpię, gdy muszę wyjść na zimno, ale śnieg to co innego. Lubię go. Lubię na niego patrzeć, szczególnie z okna, gdy jestem owinięta kocem. Niedługo będę mogła obserwować zimowe zawieje stojąc przy gorącym kominku.


Śnieg był też za krótko, by mógł zobaczyć go Kot. Kot trochę jest nim zainteresowany, ale też obawia się. Z białych rzeczy preferuje jednak pianę do kąpieli. Puchaty grubas zasiada z zaciekawieniem na pralce, gdy tylko słyszy lejącą się wodę. Kiedy na jej tafli pojawiają się piana - zwierzak szaleje! Trzeba dać mu (na jego pralkę) trochę piany - by mógł ją obserwować, szturchać i zgniatać łapką, a kiedy tajemnicza substancja się rozpuści - kocur prosić o więcej.


W tym śnieżnym, jasnym, puchatym kontekście przejdźmy jednak do meritum - do innej odsłony bieli. Białe meble. W kuchni jestem ich zwolenniczką, w salonie jednak, tak jak i śnieg, kojarzą mi się z chłodem, mroźnym powiewem. Nie można jednak zaprzeczyć, że są magiczne i przyciągają wzrok. A jak Wam się podoba taka propozycja godna samej królowej śniegu?