wtorek, 24 września 2013

Państwo na seks? To zapraszam!

Dziś chyba będzie mój ulubiony post (no, może jeden z ulubionych). Będzie zmysłowo, seksownie, kobieco i... oczywiście wnętrzarsko. Drogie Panie (choć i Panów nie wykluczamy!) - przed Wami to, co lubimy najbardziej...

Musi być jednak najpierw krótki wstęp.

Kiedyś, za czasów studenckich, choć w sumie jeszcze nie tak dawno temu, pracowałam w kinie. Kino studyjne to praca o jakiej może tylko marzyć przyszły filmoznawca - codziennie mnóstwo filmów... Pierwszego dnia obejrzałam wszystko od wewnątrz - operatorkę, projektory, stare taśmy. Magia! Wszystko to sprawiało mi tyle radości i dawało mi taki zapał, że z przyjemnością przykładałam się do pracy. Mając zaszczytne stanowisko biletera, oprócz obowiązków typu palenie świateł po seansie, by nikt w czeluściach kinowej sali nic nie połamał (ani sobie, ani naszych sprzętów), przerywanie biletów (choć i to nie zawsze), to kierowałam także widzów do sal. Niektórzy bileterzy zaniedbywali ten obowiązek, a ja jako zapaleniec, fanatyk i pracownik miesiąca, a nawet wieczności - dbałam o wszystko. Zresztą, jak nie dało się wbić na salę na darmowy seans w trakcie pracy, to siedząc godzinami pod salą, każda rozmowa i kontakt z klientami był miłym zabiciem czasu. Nieraz filmy puszczane u nas miały długie tytuły więc zawsze każdą nazwę skracaliśmy. Siedząc między dwoma salami - pytałam nadchodzących widzów i kierowałam ich w odpowiednie miejsce. Było dużo ludzi, dużo pytań, komuników, to i musiałam te tytuły, by szybciej szło, automatycznie skracać. Pytałam ludzi np. "Państwo na Largo (zamiast Largo Winch coś tam, coś tam)/ na Epokę ("Epoka lodowcowa 2")? itp.

"Państwo na seks? To zapraszam do sali po prawej stronie."

Tak było, gdy wszedł do nas na ekrany "Seks w wielkim mieście". Mówiłam z przyzwyczajenia, potem zaczęłam się zastanawiać czemu panie dziwnie na mnie patrzą, za to panowie, mimo że siłą przyciągnięci przez swoje kobiety na taki film, nagle bardzo się ożywiają i cieszą. W końcu i sama się wybrałam na tą zbiorową, filmową orgię. O serialu słyszałam, jednak nie oglądałam go wcześniej, zaczęłam od ekranowej wersji. W filmie nie seks królował jednak piękne stroje, wnętrza, plotki i babskie spotkania. Wielkich treści tu nie znajdziecie, ale faceci choć trochę mogą poznać tajemnicę kobiecych przyjaźni, spotkań, marzeń. Jest lekko, zabawnie, ładne i przyjemne. Jeden moment jednak odmienił moje życie i odcisnął na nim piętno, z którym teraz będzie musiała się zmagać On... Filmowy Mr. Big podarował swojej ukochanej apartament, ale to nieważne. Ważna była tam garderoba... O takim miejscu marzą wszystkie kobiety! Jeden pokój na ubrania, buty, dodatki. Od tej pory zachorowałam na taką własną garderobę...





A taka jest garderoba, którą bym chciała do swojego domu. Mąż ma dwa metry więc jest takim moim Mr Bigiem - więc Bigu - patrz i bierz przykład;) Nie wiem tylko czemu w tych garderobach, które mi się podobają, są same męskie rzeczy. Dziwne. O ile ciekawsze byłyby, gdyby miały na wieszakach sukienki, bluzki, spódnice. Może jednak męskie rzeczy przekonają Jego i zmotywują Go do działania. 
To co Drogie Panie, brać taką garderobę? 









1 komentarz:

  1. Ja bym brała w ciemno:-) :-)
    Ach-garderoba, piękna sprawa!!
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń